Isabelle Huppert

Isabelle Anne Madeleine Huppert

8,1
7 714 ocen gry aktorskiej
powrót do forum osoby Isabelle Huppert

Huppert w tej roli jest piękna, ale przede wszystkim przerażająco doskonała. Wspaniale przekazała na ekranie niesamowity chłód bijący od swojej bohaterki i jednocześnie ogromną potrzebę miłości oraz akceptacji (także najgłębiej skrywanych, wyuzdanych fantazji seksualnych). Odważna rola i pełny portret psychologiczny. Nie wyobrażam sobie innej aktorki w tak skomplikowanej kreacji. Haneke nie mógł lepiej wybrać.

La_Pier

...a ja dodam jeszcze, że Huppert wycisnęła z tej roli znacznie więcej, niż wyczytała w powieści. Ktoś mógłby powiedzieć, że nie jestem obiektywna, bo najpierw widziałam film (który mnie zachwycił), a dopiero potem sięgnęłam po książkę Elfriede Jelinek, ale powieściowa Erika Kohut jest dość mdła, za to filmowa kreacja w wykonaniu Isabelle po prostu rozkłada na łopatki. Kiedy myślę o roli kobiecej, której nie można zarzucić absolutnie nic to Huppert w "Pianistce" jest w pierwszej trójce moich wskazań.

asanisimasa

A pozostałe dwie role kobiece, którym nic nie można zarzucić? Jeżeli możesz zdradzić ten sekret :)

La_Pier

Tak na świeżo, z marszu, bez zastanowienia: Glenn Close (jej Ferula w "Domu dusz" i markiza de Merteuil w "Niebezpiecznych związkach"). To już są trzy, ale dodatkowo wyróżniłabym Bjork w "Tańcząc w ciemnościach" i Judi Dench w "Notatkach o skandalu".

A w osobnej kategorii: Charlotte Rampling w "Nocnym portierze" (przede wszystkim za odwagę, bo jednak aktorsko ani z Huppert, ani z Close równać się nie może) i Jodie Foster za "Nell" (bo to mistrzowska kreacja w dramatycznie słabym filmie).

...a jak już wyślę moje zestawienie to pewnie przyjdą mi do głowy inne role. Zresztą tak wielu filmów jeszcze nie widziałam, że na tym etapie chyba nie powinnam tworzyć żadnych rankingów tylko poczekać tak do siedemdziesiątki :):)

asanisimasa

Nie czekaj do siedemdziesiątki ;))

Rzeczywiście, Close jest fantastyczną aktorką, a jej rola w "Niebezpiecznych związkach" doskonała. Roli z "Domu dusz" niestety nie pamiętam :( Bjork w "Tańcząc ciemnościach" stworzyła niezwykle przejmującą kreację, ponoć na planie nie mogła się porozumieć z Larsem, dochodziło do częstych napięć, ale opłaciło się pomęczyć, gdyż rola zapada w pamięć. O pozostałych rolach nic nie powiem, bo nie widziałem :( Wydaje mi się, że Foster zaprezentowała szczyt swoich aktorskich możliwości w "Milczeniu owiec"...

Nicole Kidman w "Godzinach". Aktorstwo totalne. Scena na stacji wstrząsająca i Kidman zagrała ją bezbłędnie. Diane Keaton w "Czerwonych" i tak się składa, że również scena na stacji (ale nie tylko) - wielkie aktorstwo. Oczywiście muszę wspomnieć o Juliette Binoche w "Niebieskim" Kieślowskiego - absolutna perfekcja. Vanessa Redgrave w "Diabłach" - bardzo trudna i wielka rola, bo aktorka musiała zagrać zarówno na poziomie dramatycznym, jak i ze sporym przymrużeniem oka w scenach w których reżyser celowo operował kiczem. Zaś jeżeli chodzi o role trudne ze względu na sceny zawierające nagość, to dla mnie zwycięża Debra Winger u Bertolucciego w "Pod osłoną nocy". Na dodatek stworzyła wybitną rolę.

La_Pier

Winger zagrała oczywiście u Bernardo Bertolucciego w "Pod osłoną nieba" (nie nocy).

La_Pier

Też zastanawiałam się nad umieszczeniem w moim rankingu Nicole Kidman za "Godziny", ale ostatecznie nie doścignęła czołówki :):) Bardzo lubię ją także w "Moulin Rouge", "Dogville" i "Innych", choć oczywiście nie są to ani wybitne filmy, ani wybitne role. Podobno jest dobra w "Rabbit hole", ale jeszcze nie widziałam tego filmu.

Rozważałam też wyróżnienie Meryl Streep za "Wybór Zofii" i "Kochanicę Francuza", ale Glenn Close jednak bardziej zapadła mi w pamięć (śmierć Feruli w "Domu dusz", w ogóle cała rola, jest mistrzowska, a po przeczytaniu książki Allende doceniłam Glenn nawet bardziej). Nie widziałam za to "Diabłów" z Redgrave, ale jak będzie okazja na pewno obejrzę. Tyle filmów, a tak mało czasu...

"Pod osłoną nieba" jest piękny, ale John Malkovich przysłonił mi Debrę Winger. Znam też powieść Paula Bowlesa (on nawet występuje w tym filmie - to ten starszy pan, który obserwuje bohaterów w kawiarni), ale film podobał mi się bardziej.

Świetna jest też Natalie Wood we "Wiosennej bujności traw", ale znowu nie dorasta do Glenn Close i Huppert. I jeszcze Angelina Jolie w "Gii", ale to film telewizyjny więc go pominęłam.

Czytałam, że Bjork na planie "Tańcząc w ciemnościach", po jednej z wielu kłótni z von Trierem, dostała ataku szału i zębami podarła swoje kostiumy więc musiało być gorąco :):) Ale efekt przeszedł moje oczekiwania (bo nie lubię kina von Triera, ale akurat ten film jest wybitny).

Oceniając Foster nie będę obiektywna, bo od pewnego czasu jestem nią zafascynowana - dotychczas znałam ją tylko z "Milczenia owiec", ale rola w "Nell" jest niesamowita. Foster podobno najlepsza jest w "Oskarżonych" (dostałą za ten film pierwszego Oscara), ale jest tam dość długa scena brutalnego gwałtu, a po "Nieodwracalnym" staram się takich filmów unikać. W ogóle ubolewam, że Jodie gra w takich słabych filmach (tzn. w dobrych filmach akcji z dobrymi scenariuszami, ale moim zdaniem aktorka tej klasy marnuje się w tego typu produkcjach - pobiegać i postrzelać może sobie jakaś niunia, Foster powinna grać u wielkich reżyserów, bo takiego talentu nie powinno się trwonić). Dlatego tak bardzo czekam na "Rzeź" i mam nadzieję, że się nawróci na dobre kino, bo naprawdę niewiele jest aktorek tej klasy.

PS No to sobie popisałam :):):)

asanisimasa

"Bardzo lubię ją także w "Moulin Rouge", "Dogville" i "Innych", choć oczywiście nie są to ani wybitne filmy, ani wybitne role"

Śmiała teza :) Chodzi o ocenę "Dogville" oraz "Innych". Nie będę pisać o jakości filmów, bo temat dotyczy aktorstwa. A zatem w moim odczuciu Kidman w "Dogville" stworzyła wstrząsającą rolę. W finale jej bohaterka przechodzi niesamowitą metamorfozę w pełnym tego słowa znaczeniu. Dramatyczna kreacja, katharsis. Kidman za występ u Triera powinna otrzymać kolejnego Oskara. "Inni" - tutaj Kidman jest surową i zimną panią domu, ale to maska, gdyż później okazuje się jak bardzo cierpi. Znakomita rola. Gdyby za "Innych" otrzymała swojego pierwszego Oskara, to nie pogniewałbym się na taki stan rzeczy :) W sumie Kidman zasłużyła na 3 Oskary za: "Innych", "Godziny" i "Dogville". Jak wiemy dziś Akademia boi się zdobyć na taki czyn.

Dobrze napisałaś o Foster :) Od wielu lat gra w nic nie znaczących produkcjach, na dodatek zbyt często wciela się w podobne postacie, silne i lodowate kobiety ("Azyl", "Plan lotu", "Odważna").

Jak mogłem zapomnieć o Glorii Swanson? "Bulwar zachodzącego słońca" :)

La_Pier

Ale ja nie uważam, że to złe filmy czy słabe role! Po prostu starałam się wytypować takie kreacje, które mną wstrząsnęły. Role Nicole w "Innych" i "Dogville", w mojej ocenie, nie dorastają do poziomu Glenn w "Niebezpiecznych związkach" czy Meryl w "Kochanicy Francuza" oraz nie są jej najlepszymi rolami (tu wiadomo: "Godziny" i "Moulin Rouge", oczywista oczywistość). Nicole nie jest złą aktorką, ale botoks zdecydowanie jej nie służy - w "Tłumaczce" aż przykro patrzeć na jej nieruchomą twarz.

Inna rzecz, że w roku, w którym Nicole przegrała Oscara nagrodzono Halle Berry - dwa razy Akademia skopała mnie po wątrobie - wybierając "Miasto gniewu" jako najlepszy film (kosztem dużo lepszych obrazów) i nagradzając wybitnie słabą rolę Halle jako najlepszą kreację pierwszoplanową. Niby nic osobistego, ale są granice kompromitacji.

Oczywiście nie dyskutujemy o filmie, bo i Amenabar, i von Trier mają w dorobku lepsze obrazy (choć mnie Lars przerasta - pierwszym jego filmem, który obejrzałam było "Przełamując fale" i chyba byłam zbyt młoda, bo do dziś nie wróciłam do tego filmu i mam lekki uraz do jego kina).

asanisimasa

"Moulin Rouge" najlepszą rolą Nicole? :) Przecież ona tam tylko śpiewała :) To nie jest ta dramaturgia, to nie jest zabójczo bolesne wyznanie, jak w "Godzinach", kiedy jej bohaterka bez owijania w bawełnę wypowiada słowa pod którymi mogłoby się podpisać wiele osób: "I'm dying in this town"!

"Godziny" oraz "Dogville", to są jej najwybitniejsze kreacje. "Moulin Rouge", to tylko kiczowaty musical. Wolę "Kabaret" z Lizą Minelli :)

"Kochanicę Francuza" pamiętam ze względu na to początkowe ujęcie, kiedy postać grana przez Streep w czasie sztormu stoi na falochronie. I muzyka, piękna muzyka. W czasach współczesnych już niestety mniej.

Berry jest atrakcyjną kobietą. Jako Burza w "X-Menach", pyszna! Ale aktorka marna.

"Przełamując fale", to okropny film. Kiepski film Larsa, który powszechnie jest uznawany za jego najwybitniejsze dzieło. Te dzwony na końcu... Wybacz mi drogi Duńczyku, nie kupuję tego. Cała historia dziurawa i źle napisana, taką ją zapamiętałem.

La_Pier

Zawsze mam problem z musicalami, bo wydaje mi się, że taka jest po prostu konwencja (że są kiczowate) i nie traktuje tego jako uchybienia.

Szczerze mówiąc nie wierzyłam w Nicole, kiedy dowiedziałam się, że zagra Virginię Woolf. Odkąd pamiętam Woolf jest dla mnie ikoną i wydawało mi się, że Kidman nie podoła, ale spisała się znakomicie. Julianne i Meryl zresztą też, ale jednak Nicole w tym filmie przyćmiła je obie. Co dziwne, książka Cunninghana nie podobała mi się, film jest o niebo lepszy. Na marginesie: to, że Kidman tak świetnie zagrała zachęciło mnie, by dać kredyt zaufania innej aktorce i obejrzałam Gwyneth Paltrow w "Sylvii". Nigdy więcej.

"Kochanica Francuza" jest specyficzna, zwłaszcza, jeśli czytało się książkę, ale duet Meryl z Ironsem jest idealnie dopasowany (ale nie jestem obiektywna, bo mam słabość do obojga). Osobiście wolałabym, żeby scenariusz był bliższy powieści, ale nie można mieć wszystkiego :)

PS Obejrzałam "Diabły" (z Twojej rekomendacji). To ja już wolę "Duchy Goi"...:):)

asanisimasa

Meryl w "Godzinach" niestety nie zachwyca. Sprawia wrażenie manierycznej, powtarza się. Przegrywa zarówno z Kidman, jak i Moore. Julianne swoją rolą w "Godzinach" zasłużyła na Oskara, przegrała z Zetą-Jones, jakim cudem, nie mam zielonego pojęcia... Kidman jako Woolf genialna :)

Paltrow nie jest aktorką niesamowitą. Ale ją lubię. Chyba za "Utalentowanego Pana Ripley'a".


"ale duet Meryl z Ironsem jest idealnie dopasowany (ale nie jestem obiektywna, bo mam słabość do obojga"

Powiedz mi, kto dziś mógłby udźwignąć takie role i tak dobrze wyglądać na ekranie? :) Nie ma godnych następców :( Same nieciekawe twarze, albo talent mierny.


"Duchy Goi" nierówne. Forman nie stworzył dzieła jakoś szczególnie zapadającego w pamięć. Wydaje mi się, że potencjał tkwiący w roli Skarsgarda został zmarnowany. A co robi tam Portman w roli Hiszpanki? Forman nie mógł zatrudnić hiszpańskiej piękności, Penelopy? :))) Zaś "Diabły" to kino kontrowersyjne, bo nie każdy widz jest w stanie zaakceptować obserwacje poczynione przez świętej pamięci Kena.

La_Pier

Natalie była w "Duchach..." wyjątkowo źle obsadzona, ale nie jestem zbyt obiektywna, bo mam do niej bliżej niewyjaśnioną awersję. Wprawdzie nie widziałam wielu jej filmów, ale z tych, które znam, wrażenie zrobił na mnie tylko "Leon Zawodowiec" (a kiedy to było?).

"Powiedz mi, kto dziś mógłby udźwignąć takie role i tak dobrze wyglądać na ekranie?"

Nikt, bo dzisiaj w filmie muszą być fajerwerki, seks dla seksu, napakowana botoksem lala z milionową gażą, która ładnie wygląda w Armanim i nadaje się na twarz perfum i chłopiec pozujący na Deana. Jak czytam opinie trolli, że Streep powinna dostać "jakiegoś" honorowego Oscara i przestać grać, żeby zrobić miejsce dla innych, bo jej coroczne nominacje robią się nudne to mi się nóż w kieszeni otwiera.

asanisimasa

Skoro już utworzyliśmy sobie na forum Huppert taki temat o najlepszych kobiecych rolach w kinie, to muszę wspomnieć o pewnej aktorce. Gena Rowlands w dramacie psychologicznym "Premiera". Jej kreacja w tym wybitnym obrazie, to coś absolutnie unikatowego. Rola maksymalnie skomplikowana i bardzo trudna do udźwignięcia dla nawet całkiem niezłej aktorki. Wręcz rola niebezpieczna, bo trzeba się dość mocno utożsamić z graną postacią, a bohaterka "Premiery" nie ma łatwo. Żeby tak zagrać, to trzeba wznieść się na wyżyny aktorstwa, trzeba być wielkim artystą i mistrzem w swoim fachu. Powiem nawet więcej, przy roli Rowlands z "Premiery" zupełnie nijakie wydają mi się wszystkie role Streep jakie dotąd widziałem. Bo Rowlands jest naturalna, nie udaje, choć przecież w pewien sposób musi to robić, musi grać. Może to przez temat filmu? Wybitna aktorka grająca wybitną aktorkę. To zawsze ogromne wyzwanie dla każdej aktorki. Rowlands dała z siebie wszystko. Polecam film, treść zachwycająca, a grę Rowlands odczuwa się całym sercem, trzymając w finale kciuki za jej bohaterkę.

La_Pier

Nieczęsto trafia się na forach ktoś, kto tak bardzo ceni sobie aktorstwo Close. Jeśli zatem można „wtrącić” się w wątek … :) Genialne role kobiece to dla mnie p.w. (w tej kolejności):
- wspomniana Close w „Domu dusz”, „Niebezpiecznych związkach”, niezapomniane kreacje także w „Przed zmierzchem” i „Albert Nobbs”;
- Anette Bening w „Biegając z nożyczkami”, „American beauty” ,
- Ellen Burstyn w „Requiem dla snu”,
- Susan Sarandon w „Arytmetyce uczuć” oraz „Przed egzekucją”;
- Charlize Theron („Monster”) i Julianne Moore („Magnolia”, “Samotny mężczyzna”, “Godziny”).
Meryl specjalnie pominięta, uważam ją za aktorkę przereklamowaną, zbyt perfekcyjną w swojej grze, niewiarygodną w wielu ‘głośnych’ filmach, mimo to całkiem niezłą.
Na koniec może wybitne role europejskich aktorek - to bez wątpienia Huppert w „Panistce” i Binoche w „Niebieskim” oraz Emily Watson w „Przełamując fale”.

davidmth

Pragnę jeszcze do tego naszego wspólnego spisu wybitnych ról kobiecych dodać Sharon Stone z pierwszej części "Nagiego instynktu". Nie chodzi wcale o odważne sceny erotyczne w których grała bez dublerki, nie chodzi o scenę na krześle, nie chodzi o jej piękne ciało. Chodzi o wszystkie pozostałe momenty tego filmu w których Stone jest perfekcyjna. Czy to uwodzi, czy udaje pogrążoną w smutku lub tajemniczą - zawsze jej gra jest perfekcyjna. Wiemy, że ktoś taki jak Catherine Tramell nie istnieje, ale Stone bardzo mocno wczuła się w swoją postać. Jest absolutnie bezbłędna. W drugiej części "Nagiego instynktu" Stone już niestety doskonała nie jest.

La_Pier

Sharon to moja pierwsza hollywoodzka miłość za sprawą p.w. „Nagiego instynktu”, który obejrzałem będąc zdecydowanie za młody na ten film. Cóż…teraz mam mieszane uczucia. Poza „Nagim instynktem” dobre role w „Cena nadziei”, „Kasyno” a nawet „Gdyby ściany mogły mówić 2”, natomiast później już tylko gorzej… a szkoda, bo to jest dobra aktorka.

davidmth

"Dom dusz" to w moim rankingu najlepsza rola Glenn. Oczywiście "Niebezpieczne związki" są mistrzowskie, ale jednak wolę jej Ferulę od jej Merteuil.

"Kasyno" wciąż na liście do obejrzenia. Sharon widziałam ostatnio w "Broken flowers" (czyli dość dawno) i nie jest w formie..."Nagiego instynku" nie pamiętam dobrze więc nie podejmę się oceny. Z kolei "Przełamując fale" pamiętam aż zbyt dobrze i mnie bohaterka Emily Watson odrzuca. Ale, jak wspomniałam, byłam chyba za mloda na ten film. I chyba nadal jestem. Charlize w "Monster" też mnie nie zachwyciła (to solidna rola, ale nie wybitna).

Tak na marginesie myślę, że spory potencjał ma Kate Winslet, ale z jej dotychczasowych ról żadna, moim zdaniem, nie zasługuje na ścisłą czołówkę. Mam też problem z Michelle Pfeifer. Niezbyt za nią przepadam, a jednocześnie ma w dorobku role, za które ją cenię ("Wiek niewinności" czy "Niebezpieczne związki"). Podobała mi się również gra Kim Basinger w "Tajemnicach Los Angeles". Angelina Jolie świetnie rokowała ("Gia", "Przerwana lekcja..."), ale poza "Oszukaną" nie zagrała ostatnio w niczym wartym uwagi.

Oczywiście poza Glenn żadna z aktorek, które wymieniłam, nie ma miejsca w moim rankingu, ale plasują się na zasłużonych miejscach ze dwie długości za zwyciężczyniami :):) Czyli nie są AŻ tak dobre, ale na pewno nie można im odmówić talentu. I mogą zabłysnąć w przyszłośći.

asanisimasa

Do Kate Winslet długo się przekonywałem, udało się przy „Lektorze” i „Drodze do szczęścia”, niezła była także w „Mildred Pierce” oraz „Rzezi” gdzie zagrała o niebo lepiej od Foster (choć porównywanie tych dwóch wydaje się być trochę bez sensu). Winslet, niestety, zawsze będzie mi się kojarzyła z znienawidzonym przeze mnie „Titanic” oraz singlem, który wydała jakiś czas później…. wyjątkowo żenującym ;).
Oczywiście, to kwestia drugorzędna co aktor mówi (i jak), jednak dla mnie wypowiedzi znanych ludzi filmu są dość istotne i często je oglądam (najchętniej serię Inside Actors Studio). Kate w wywiadach wypada jak głupawa gąska, nie wiedzieć dlaczego.
Basinger i Jolie to aktorki całkiem niezłe, jednak wybór ról nie zawsze był dla nich szczęśliwy i nie jestem pewien czy jeszcze w czymś wartym uwagi zagrają i zabłysną, mam wątpliwości; miło byłoby je zobaczyć w jakiś atrakcyjnych rolach.

davidmth

A moim zdaniem w "Rzezi" to Jodie zagrała o niebo lepiej niż Kate! Wprawdzie jeśli chodzi o Foster nie ufam własnym osądom, bo uwielbiam ją od zawsze, ale z całego kwartetu grającego u Polańskiego Winslet - w moim odczuciu - wypadła najsłabiej.

Ale może to kwestia tego, że Kate w ostatnich latach przyzwyczaiła mnie do kreacji w samych dobrych filmach ("Droga...", "Marzyciel" czy "Lektor"), a Jodie od dawna nie grała w niczym ambitnym. Ale i tak bohaterka Foster wydała mi się ciekawsza i bardziej "żywa" niż mdła bohaterka Winslet.

Na marginesie, gdyby kilka lat temu koś mi powiedział, że duet z "Titanica" będzie w czołówce aktorów swojego pokolenia to bym nie uwierzyła...Zwłaszcza di Caprio zaskoczył mnie jak chyba nikt dotąd.

asanisimasa

Zgadza się. Kate i Leo bardzo dojrzali jako aktorzy i niejednokrotnie zaskoczyli. Często wiek to przekleństwo dla aktorek, w pewnym wieku nawet te najlepsze nie dostają angażu. Wybitne role babć, matek, ciotek, szwagierek itp. dostaje jak wiemy Meryl, a reszta musi zadowolić się sporadycznymi rolami w średnich filmach (idealny przykład to wszystkie ww.w tym wątku panie) bądź też serialach (Glenn Close – „Damages”, Jessica Lange – „AHS”, Sigourney Weaver „Political animals” etc. ). Wiek wydaje się być wielkim minusem dla aktorek, przynajmniej w Hollywood. Nie tylko branża jest temu winna – przecież każdy przeciętny widz (czytając chociażby komentarze na FW) woli młode i seksowne ‘laski’ w mainstreamie zamiast dojrzałych kobiet. Kiedy mamy do czynienia z wybitną i odważną rolą, gdzie kobieta w średnim wieku ukazana jest nago (K.Winslet - „Lektor”, „Małe dzieci”) bez zbędnego retuszu, widzowie są oburzeni i zniesmaczeni.

davidmth

Ja tego trendu (młodość! młodość! młodość! ponad wszystko) zupełnie nie rozumiem. Jedną z najbardziej ujmujących scen w kinie ostatnich lat jest dla mnie pływająca Kate Winslet w "Iris". I wszystkie ujęcia z coraz starszą [sic!] Judi Dench. Prawdziwe (więc niedoskonałe) ciało i żywy człowiek. Ale to jednak europejskie kino.

Akurat komentarze na FW piszą ludzie z bardzo niedojrzałym podejściem do życia/ciała. Czegoś się naoglądali na MTV, w to wierzą i nie przemówisz. Inna kwestia to aktorki, dawniej piękne, które przeobraziły się w botoksowe monstra - Nicole Kidman może ruszać już tylko oczami, wspomniana Kim Basinger podobnie. Pogoń za urodą to jedno, a świadomość tego, jaką wartością dla aktora jest mimika to już inna sprawa. Nie wydaje mi się, by którykolwiek ceniony reżyser zaangażował do filmu kogoś ze sparaliżowaną twarzą więc panie poniekąd same zamykają sobie furtkę do wartościowego kina...

asanisimasa

Także tego nie rozumiem i chociaż o gustach się nie dyskutuje, to upodobaniach filmowych Polaków moglibyśmy dyskutować godzinami ;). Na szczęście jest kilka aktorek, które w pełni akceptują swoje ciało i potrafią być pomimo upływu czasu bardzo interesujące np. Jessica Lange w I sezonie AHS czy wcześniej wspomniana Kate Winslet a także Helen Mirren (choć nie jestem specjalistą i nie wiem czy/na ile damy się ‘wspierały’ np. chirurgią plastyczną ;) ).

davidmth

Dla mnie numerem 1 jest wśród zagranicznych aktorek Meryl Streep, choć nie bez zastrzeżeń (ostatnie role słabsze) i z zaznaczeniem, że nie jestem tak wyrobioną kinomanką, by móc stawać w szranki z przedmówcami :) W czołówce widzę również Glenn Close, której aktorstwu przyjrzałam się bliżej całkiem niedawno. Bardzo podobała mi się rola w filmach "Dom dusz" i "(cudownym) Albert Nobbs" (przejście tego filmu w Polsce bez echa i brak dystrybucji w kinach, to jakieś totalne nieporozumienie). Wstyd się przyznać, ale "Niebezpieczne związki" widziałam tak dawno temu, że w chwili obecnej nie umiałabym tej roli ocenić (muszę do nich wrócić).
Druga rzecz, że tak naprawdę bardzo wiele (najwięcej?) zależy od scenariusza, konkretnej roli... Trudno byłoby mi z czystym sumieniem powiedzieć, że całościowo jestem wielbicielką Juliette Binoche, ale we wspomnianym już wyżej "Niebieskim" niewątpliwie zagrała genialnie.
Filmografii bohaterki tego wątku, odtwórczyni roli pianistki, w ogóle (jeszcze) nie znam, lecz w tym właśnie filmie - mistrzostwo! Teraz zamierzam zabrać się za powieść, ale to już całkiem inny temat :)

anna1412

Obecnie Meryl jest bezkonkurencyjna. To prawda, ma na koncie słabsze role, ale przy takim dorobku nie każda rola może być na miarę "Wyboru Zofii". Ktoś mógłby powiedzieć, że może powinna grać rzadziej i staranniej dobierać role. Nie mam wglądu w jej umysł i motywacje, ale myślę, że aktorstwo ją bawi i gra w "Mamma mia" czy "Dwojgu do poprawki" bardziej dla przyjemności niż wierząc, że to będzie wybitna kreacja. Podobnie jak de Niro mogłaby zagrać w czymkolwiek. bo oboje sa legendą i już nikomu niczego udowadniać nie muszą. W czymkolwiek Meryl by nie zagrała, i tak wyprzedza konkurentki o kilka długości. I - na dobrą sprawę - ściga się sama ze sobą (chociażby w ilości zdobytych nagród i nominacji).

PS Z filmów Huppert polecam "Saint-Cyr", Odradzam "Ma mere".

użytkownik usunięty
asanisimasa

Meryl podobnie jak De Niro ma tendencje do grania z jednym grymasem twarzy.
Faktycznie Streep to rewelacyjna aktorka, ale są równie dobra jak ona - chociażby Winslet, Hunter, Binoche czy Huppert.

asanisimasa

No z tym bym się nie zgodził. Podsumowując tak troszkę (bardzo subiektywnie):
- jej wybitne role: Kramer vs. Kramer, Bridges of Madison County, Sophie’s Choice,
- bardzo dobre role: Deer Hunter, Silkwood, Out of Africa, House of Spirits, Devil wears Prada, Julie & Julia,
- średnie i “nijakie”: Marvins Room, Doubts, Evening, Adaptation
- złe i tragiczne: Iron Lady, Hope Springs, Mamma mia!, It’s complicated, She-Devil, Death becomes her, Rendition, Lions of Lambs.
Streep nie gra wyłącznie wybitnych ról, z resztą chyba mało kto gra. W dużej mierze zasłynęła ilością, niekoniecznie jakością. Wspomniane Close, Bening, Binoche czy Winslet są o niebo lepszymi aktorkami, nie miały jednak 3-4 wybitnych, przełomowych ról w swoim życiu, którymi by tak bardzo przypodobały się krytykom i publiczności. To dobra, nawet bardzo dobra aktorka, ale nie bezkonkurencyjna :).
Meryl Streep jak mało która ma też bardzo uniwersalną urodę, nie jest zbyt seksy, nie jest też mało atrakcyjna - pasuje po prostu do wielu ról, do których ze względu na aparycję takiej Close nikt nie zaangażuje.

davidmth

Niestety nie znam wszystkich filmów, o których piszesz, ale generalnie zgoda. Meryl jest bardzo nierówna.
Z tym, że ze swoją pozycją już nie musi :) I tak wybroni się nazwiskiem, a rzesze fanów zapewnią sukces kasowy w czymkolwiek by nie zagrała.
Najważniejsze nagrody filmowe zgarnęła, nie potrzebuje już o nie zabiegać. Jest gwiazdą największej wielkości i nic tego nie zmieni.
Z dotychczasowym dorobkiem jej pierwszoplanowa pozycja w branży pozostaje moim zdaniem nie do naruszenia (chyba żeby wywołała skandal, w jakiś sposób skompromitowała się publicznie na gruncie prywatnym, ale z tej strony Meryl nie znamy, więc to bardzo mało prawdopodobne).
Krótko mówiąc pewnym jest, że na brak pracy i należnych jej honorów nie będzie narzekała po kres swoich dni :)

użytkownik usunięty
La_Pier

Co prawda to prawda, w "Pianistce" zagrała jedną z najwybitniejszych ról kobiecych w historii.

Bez wątpienia.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones